MENU

 

AKTUALNOŚCI

RELACJE



HURAGAN KOZŁÓWEK - DIAMENT PSTRĄGOWA  3:3 (1:1)


 

Kozłówek :

Mikuszewski (72 Wilk), Panek, Smoleń, Gzik, Kut , Król Gabriel (30 Szetela), Soletnik, Kuta, Król Sławomir, Król Paweł (Żmudziński), Godek (61 Niedziela),

 Diament:

Strzępek W., Gątarski Paweł, Gątarski Piotr, Gątarski W., Krzanowski – Pięciak (86 Skowron S.), Gierlak R., Bury Ł., Mikuszewski W. (21 Iskra G.(75 Stec D.)), Stec B. (80 Bury J.), Gierlak M.,

  

Zła passa Diament trwa nadal.

Po dobrej grze podopieczni Rafał Wydro pechowo zremisowali 3:3 wyjazdowe spotkanie z zespołem Huraganu Kozłówek, tracąc dwie bramki w samej końcówce meczu.

 Od pierwszej minuty gra była bardzo zacięta i dało się zauważyć, że oba zespoły za wszelka cenę będą chciały odnieść zwycięstwo. Mogły się podobać szybkie i pomysłowe akcje gospodarzy, zwłaszcza na skrzydłach oraz błyskawiczne kontry Diamentu.

 Już w 9 min drużyna gości objęła prowadzenie. Waleczny jak zwykle Robert Gierlak wyłuskał piłkę spod nóg przeciwnika i jednym celnym podaniem wypuścił do przodu swojego brata Marcina. Ten po krótkim rajdzie znalazł się z lewej strony bramki Huraganu. Będąc na 11 metrze z boku pola karnego, oddał mocny i celny strzał wzdłuż linii bramkowej. Piłka wpadła do bramki obok bezradnie interweniującego Mikuszewskiego.
         1:0 dla Diamentu, ten gol był sporym zaskoczeniem, zwłaszcza dla gospodarzy, ponieważ to oni mieli przewagę na początku tego spotkania.
       Jednak tylko 6 min. zawodnicy gości cieszyli się z prowadzenia. Po stracie bramki Huragan zdecydowanie zaatakował i zepchnął Diament do momentami rozpaczliwej obrony. 

Szybko rozegrana piłka w obrębie pola karnego, kilka celnych podań całkowicie rozmontowały obronę Pstrągowian. Z 20 m silnym strzałem opisał się Gzik. Zasłonięty Środoń nie miał szans na obronę i piłka wpadła obok prawego słupka bramki.  

W 19 min. lewy obrońca Diamentu Łukasz Krzanowski brutalnie fauluje swojego przeciwnika i tylko dobra wola sędziego ratuje go przed żółta kartką. Trzeba zauważyć, że grający po jego stronie skrzydłowy miejscowych Sławek Król sprawiał mu poważne problemy. Jednak znany z twardego charakteru i nieustępliwości, lubiany zwłaszcza przez żeńską cześć publiczności Cypis, nie odpuszczał ani na centymetr. Dwukrotnie uratował odważnymi wślizgami na szarżujących przeciwnikach swoja drużynę przed groźnymi sytuacjami. 

W 21 min. doszło do zmiany. Za słabo grającego dzisiaj i wyraźnie nie nadążającego za akcjami, zwłaszcza w obronie Wojtka Mikuszewskiego, wchodzi Grzegorz Iskra.
       Zmiana ta zdecydowanie uspokoiła grę na lewym skrzydle i wzmocniła obronę, jednak wyraźnie obniżyła możliwości ataku drużyny.
      Chwilę po tej zmianie groźny strzał głową napastnika Huraganu z pola karnego o mały włos nie zakończył się bramką.  

Po chwilowej zapaści z pierwszych 20 min drużyna Diamentu wyraźnie zaczęła przejmować inicjatywę. W 26 min. doskonałą okazję zmarnował Grzegorz Iskra. Przejął dokładne, krzyżowe podanie od Marcina Gierlaka i będąc już w polu karnym nie trafił w piłkę.
       Mimo licznych sytuacji z obu stron wynik już się nie zmienił i oba zespoły zeszły do szatni strzelając po jednej bramce.
      Na przestrzeni całej pierwszej połowy należy stwierdzić, że żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy. Gra była twarda i wyrównana. Pierwsze 15 min. to przewaga Huraganu. Gra w tym okresie była składna a akcje były ciekawe i przemyślane. W następnych 30 min. przeważał Diament ale gra stała się chaotyczna i momentami wręcz irytująca. Zawodnicy broniącego się Huraganu często wybijali piłkę „aby dalej od własnej bramki” natomiast goście nie potrafili uporządkować gry i dostosowali swoje poczynania na boisku do stylu swoich przeciwników. W grze Diamentu wyraźnie szwankowała organizacja gry. Większość akcji przeprowadzane było lewą stroną. Na prawej właściwie bezczynnie stał Damian Pięciak. Zawodnik charakteryzujący się dobrym przyspieszeniem i nienaganną techniką, posiadający doskonały przegląd i pomysł na grę. Faktem jest jego brak zgrania z drużyną ale to nowa twarz w zespole i dopiero trzeci mecz w tym składzie. Czyżby koledzy z drużyny jeszcze mu nie ufali ? 

Druga odsłona meczu rozpoczęła się od zdecydowanych ataków gości. Diament zaczął grać szybciej. Piłka podawana dołem, od nogi do nogi. Zapanował porządek.  

Już w 50 min. Diament wyprowadza szybką kontrę. Robert Gierlak podaje do brata Marcina a ten z ostrego kąta uderza mocno i celnie. Bramkarz z trudem broni, wypuszcza piłkę z rąk a ta zatrzymuje się kilka metrów od linii bramkowej. Do bezpańskiej futbolówki dopada Bartek Stec i pakuje ją do pustej bramki. Szał radości zapanował na ławce rezerwowych gości. Jednak ta radość okazała się przedwczesna. Sędzia główny nie uznaje gola, ponieważ liniowy dopatrzył się spalonego. Wątpliwa decyzja sędziego wywołała falę protestów wśród gości i oklaski gospodarzy.
       Jednak w myśl powiedzenia „co się odwlecze...” Diament już w 2 min. później zdobywa swoją drugą bramkę. 

Rzut rożny wykonuje Łukasz Bury. Do silnego dośrodkowania najwyżej wyskakuje Robert Gierlak i głową uderza nie do obrony. Piłka wpada pod poprzeczkę nad bezradnym bramkarzem Huraganu.
         Najładniejsza bramka meczu. 

Po tym golu stało się coś co kibice i sami zawodnicy będą długo pamiętać.
        Do końca spotkania na boisku panował totalny chaos. Żółtą kartkę otrzymuje bramkarz gospodarzy Mikuszewski i obrońca Panek.
     Gra staje się niezwykle brutalna, sędziowie kompletnie nie potrafią zapanować nad emocjami zawodników. Mimo licznych żółtych kartek, zwłaszcza dla zawodników Huraganu, obraz gry się nie zmienia. Zdenerwowani kibice miejscowych obrzucają niecenzuralnymi epitetami sędziów. Sytuacja staję się bardzo napięta. W wyniku presji sędziowie mylą się w wydawałoby się najprostszych sytuacjach. Puszczają grę mimo, że gdy po zmianie bramkarzy w drużynie Huraganu, nowy zawodnik nie zajął jeszcze swojego stanowiska.
        Gwiżdżą sytuacje spalone, których nie było i pozwalają grać w odwrotnych sytuacjach. Totalny bałagan i niezdecydowanie sędziów w jeszcze większym stopniu podjudzają miejscowych kibiców.  

W 64 min. doskonałą okazję zmarnował Marcin Gierlak. Będąc przed linią pola karnego nie uderzył czysto w piłkę a ta otarta jeszcze o nogę obrońcy wyszła za końcową linię boiska.
        Po rzucie rożnym Bartek Stec ładnie uderzył piłkę głową, jednak ta minimalnie ominęła lewy słupek bramki.
         W odpowiedzi zespół Huraganu przeprowadził akcję, która tylko dzięki instynktowi Wojtka Środonia nie zakończyła się bramką.
        Rzut z autu wprost w pole karne. Z 5 m napastnik Huraganu uderza po ziemi wściekle na bramkę. Jednak Wojtek fenomenalnie łapie piłkę. 

W 70 min. Marcin Gierlak zdobywa druga bramkę w tym meczu i trzecią dla swojej drużyny.
       W dość kontrowersyjny sposób Damian Pięciak wywalczył piłkę 30 m od bramki gospodarzy. Sędziowie nie zauważyli „nakładki” skrzydłowego Diamentu.
        Podaje do Marcina a ten wychodzi na czysta pozycję. Mając za sobą dwóch obrońców pędzi w kierunku bramki. Będąc na 10 m uderza technicznie po ziemi. Piłka przelatuje pod wychodzącym bramkarzem i wtacza się do bramki.
         3:1 dla Diamentu.
        Tym razem fala krytyki zamieniła się w prawdziwe gromy ciskane w kierunku sędziów. Żółta kartkę otrzymują kolejni zawodnicy Huraganu Sławomir i Paweł Król. Kibice prawie gotowi do zlinczowania arbitrów przekrzykują się nawzajem.
        Po tej bramce na boisku odbywało się prawdziwe polowania na nogi zawodników Diamentu. Kilka brutalnych fauli kwalifikowało się nawet na czerwona kartkę. Jednak zastraszeni sędziowie przestali zdecydowanie reagować na nieprzepisową grę zawodników.
        Ograniczali się tylko to odgwizdywania rzutów wolnych. To z kolei przestało się podobać gościom. Żółte kartki otrzymali Grzegorz Iskra i Bartek Stec. 

Na 10 min. przed końcem spotkania Huragan postawił wszystko na jedna kartę. Drużyna Diamentu została zepchnięta do rozpaczliwej obrony. Zabrakło zawodnika, który przytrzymałby piłkę i uspokoił grę.
        W 89 min. Huragan otrzymuje rzut karny. Szarżującego w polu karnym przeciwnika ścina z nóg Łukasz Bury.
         Pewnym wykonawcą jedenastki okazał się Gzik, który zdobył swojego drugiego gola w tym meczu.
        Sytuacja jak w prawdziwych meczowych dreszczowcach z ligi mistrzów. Goście liczą sekundy do końcowego gwizdka. Sędzia patrzy na zegarek ale jeszcze nie kończy spotkania.  

Zaraz po rozpoczęciu piłka wędruje pod pole karne Diamentu.

Na 18 m stoi Niedziela, napastnik, który w 61 min wszedł na boisko. Nonszalanckie zachowanie Damiana Steca, który mało zdecydowanie blokuje przeciwnika.

Silny strzał po ziemi, piłka kozłuje przed wyciągniętym jak struna Wojtkiem Środoniem i wpada do siatki.

3:3 i koniec spotkania.

  

To był dziwny mecz.  

Przede wszystkim na naganę zasługuje postawa sędziów. Nie potrafiący zapanować nad emocjami zawodników, bez umiejętności wzbudzenia szacunku autorytetu dla własnej osoby. Popełniający poważne błędy w najprostszych sytuacjach. 

Kibice gospodarzy, wulgarni i szowinistyczni. Ich zachowanie było pochodną postawy trójki sędziowskiej.  

Brutalna gra zawodników Huraganu, wynikająca z bezradności i czystej złośliwości. 

 

To był trzeci z kolei mecz gdy Diament traci bramki w ostatnich minutach spotkania. Zaprzepaszcza się cały trud i pracę, wykonaną przez 80-85 min. meczu. Marnotrawi się przewagę bramkową i w konsekwencji remisuje wygrane już mecze. 

Gdzie należy szukać przyczyn takiej sytuacji.

Drużyna oddaje inicjatywę przeciwnikowi, który nie mając nic do stracenia, rzuca się do szaleńczych ataków. Wybijane na oślep piłki jak bumerang wracają w obręb pola karnego ponieważ nie ma nikogo, kto przytrzymałby grę w środku pola. Wkrada się panika i totalny bałagan.

Na pytanie dlaczego tak się dzieje, można odpowiedzieć tylko w jeden sposób.

Wchodzący na zmianę zawodnicy są nieprzygotowani do gry i nie są w stanie wytrzymać napięcia i atmosfery w końcówkach meczy. Część z nich ma dosyć luźne podejście do treningu i trzeba to wyraźnie powiedzieć niewielki talent piłkarski. Aby nie być źle zrozumianym, mam na myśli tylko część rezerwowych zawodników.

Brak wartościowych graczy na ławce jest jeszcze bardziej widoczny niż w poprzednim sezonie.

O potrzebie wzmocnieni rezerw pisałem już wielokrotnie. Rotacja zawodników w piłkarskim świadku jest naturalna koleją rzeczy. Jedni zawodnicy odchodzą a na ich miejsce pojawiają się nowi.

Jeśli w drużynie nie będą pojawiać się nowe twarze, jej gra stanie się schematyczna a tym samym łatwa do rozszyfrowania przez przeciwników.  

         Po trzech rozegranych kolejkach widać jak bardzo zacięta będzie walka i jak trudno będzie zdobyć trzy punkty. Bez szerokiej ławki rezerwowych zawodników takie przygody jak dzisiaj czy w poprzednim tygodniu będą powtarzać się częściej. 

          

Napisał SiEl